Konferencja: Dlaczego Inka- Rodzina? Konkurs „Okruchy pamięci”

W dniu 31 marca pani Sylwia Zydek wraz z uczniami, których prowadzi w ramach
Indywidualnego Nauczania Historii: Dominkiem Ćwiąkałą, Julią Chmiel, Sarą Hannoush
Michałem Kurpiewskim, udała się na konferencje: Dlaczego INKA- Rodzina, organizowaną
przez Liceum Ogólnokształcącą nr 1 im. Danuty Siedzikówny „Inki”, Światowy Związek
Żołnierzy Armii Krajowej, Centrum Historii Zajezdnia, Wrocławskie Centrum Doskonalenia
Nauczycieli. W czasie konferencji przedstawione zostały dwa wykłady. Pierwszy profesora
Krzysztofa Szwagrzyka „Ślad miał po Niej zaginąć. Historia poszukiwań „Inki” oraz dr
Krzysztofa Kunerta. W drugiej części odbyła się rozmowa z dziećmi Żołnierzy Wyklętych
Panią Martą Ziembiewicz córką Władysława Łukasiuka praz Krzysztofem Olechnowiczem
synem Antoniego Olechnowicza.
Ostatnią częścią spotkania było ogłoszenie wyników i rozdanie nagród dla uczniów,
którzy brali udział w konkursie literackim i plastycznym. Nagrodę w kategorii literackiej
otrzymał nasz uczeń Dominik Ćwiąkała, a w kategorii plastycznej wyróżnienie Julia
Chmiel.
A oto nagrodzony tekst:
„Cześć, Marcin
Wiem, wiem, dawno się nie odzywałem. I wiem, wiem, to moja wina. Ale… Nie będę
się tłumaczył, bo i tak nic mądrego nie wymyślę… W każdym bądź razie teraz się
zmobilizowałem i oto jestem.
Co ciekawego słychać, co porabiasz, jakieś plany, wyzwania, nowości? U mnie jakoś
leci… Powiem Ci, że ostatnio natknąłem się na wywiad z panią Martą Ziębikiewicz, córką
Jadwigi Łukasiuk i Władysława Łukasiuka ps. „Młot”. Przeczytałem go z zapartym tchem,
ale i zarazem z ogromnym niedowierzaniem i zażenowaniem. O czym on jest? O losach małej
dziewczynki, której ojciec był bohaterem Polski, walczył i zginął za ojczyznę, a ona sama
została potraktowana jako córka bandyty i długo musiała żyć z tą łatką. Smutne… Właściwie
to nigdy nie miała szansy poznać swojego taty, który walczył w IV Brygadzie Wieleńskiej.
Pojawiał się i znikał z jej życia, a potem już nigdy nie wrócił. I nie tylko tato był dla niej
wspomnieniem. Bracia zostali wysłani na Warmię, a mama zapłaciła wysoką cenę za bycie
żoną żołnierza wyklętego. Bardzo dużo czasu spędziła w więzieniu. Także pani Marta
większość swojego dzieciństwa spędziła sama jak palec. Brzmi okrutnie, prawda? Czytałem ten wywiad i zastanawiałem się, jak ja bym przeżył taką traumę… Przecież
dla tego dziecka, wojna nie skończyła się w 1945, dla niej trwała jeszcze bardzo długo. Jak
mama wróciła po raz pierwszy z więzienia, uciekły do Wrocławia. Ale za długo nie żyły w
spokoju, zaczęły się naloty władz komunistycznych, rewizje, przesłuchania. Wiecznie
szukano jej taty. A ona, jako sześciolatka na to wszystko patrzyła. Może dobrze, że była taka
mała, bo jak sama stwierdziła, niewiele z tego rozumiała… Ale najgorsze przyszło, kiedy jej
mamę zabrano po raz kolejny i wsadzono po raz drugi do więzienia na 9 lat. Została wtedy
zupełnie, zupełnie sama… Nigdy tego nie zrozumiem. To był okrutny system, który
kompletnie nie liczył się z człowiekiem. Mała dziewczynka, która została w mieszkaniu,
najprawdopodobniej jako wabik na ojca. Okrutne to mało powiedziane, co?
Podziwiam jej ogromny hart ducha, a może to była nieświadomość małego dziecka?
Nie wiem? W każdym bądź razie poradziła sobie jakoś z tą sytuacją i przeżyła. Trafiła do
Domu Dziecka, gdzie musiała ciężko pracować fizycznie, aby mieć dach nad głową i posiłki.
Że była cichutka i wycofana? Wcale się nie dziwię. Trudno być w takiej sytuacji radosnym i
szczęśliwym dzieckiem… Dobrze, że jej ciocia robiła wszystko, aby odnaleźć panią Martę i w
końcu zabrać ją do siebie do domu. Było biednie, ale na pewno o niebo lepiej… Po 6 latach z
więzienia wróciła jej mama. I jak sama mówiła, uczyła się jej od nowa. Nie pamiętała twarzy,
ale zapamiętała zapach. Powoli uczyły się siebie nawzajem, wróciły do Wrocławia i krok po
kroku brnęły do przodu. Dały radę.
Powiedz sam, czy świat nie jest okrutny? Może zniszczyć człowieka za dobre rzeczy.
W głowie się nie mieści. A jednak…Ojciec bohater, a pani Marta – CÓRKA BANDYTY.
Wyśmiewana i szykanowana. Wiele lat. Przez to życie było po prostu ciężkie. Czy tak
powinno wyglądać? Oczywiście, że nie. Powinna być szanowana i podziwiana. Tak sobie
myślę, że trzeba być ogromnym pechowcem, aby po wojnie żyć w państwie, które
nienawidziło swoich bohaterów… I ile trzeba mieć hartu ducha, aby to wszystko przetrwać.
Podziwiam panią Martę, jej mamę, tatę… Wszystkie rodziny żołnierzy wyklętych i ich
samym. Wielcy ludzie!!!
Na całe szczęście system się zmienił. Może i minęło dużo czasu, ale Jej ojciec został
wreszcie doceniony i odznaczony medalem za swoją postawę. Dopiero pośmiertnie, ale jak to
się mówi lepiej późno niż wcale. Jednak chyba najważniejsze jest to, że bohaterka wywiadu
stała się córką wielkiego człowieka, a nie bandyty. Wprawdzie jako dorosła, ale mogła już
żyć spokojnie, a imię jej i jej rodziny zostało oczyszczone.

Ja osobiście cieszę się, że żyje w czasach, kiedy nie ma nagonki ludzi czynu. A może i
Ty miałbyś ochotę, aby przeczytać ten fascynujący wywiad i podzielić się ze mną swoimi
myślami?

Do następnego!
Dominik